Dzisiaj mamy 1 stycznia, pierwszy dzień nowego roku, czyli Gantan po japosku.
Można rozdzielić Japończyków na dwa typy spędzających Osho-gatsu(nowy rok); do leniuchujących albo do aktywnych.
Ogólnie leniuchujący, co stanowią większość Japończyków, oglądają telewizję do późna w nocy syrwestra, a śpią do późna rano Osho-gatsu.
A aktywni albo idą na jakąś imprezę, albo idą powitać Hatsu hinode (pierwszy wschód słońca nowego roku).
Byłam w tym roku tym drugim.
O 4:00(rano) byłam na rowerze na drodze do stacji.
O 4:26 miałam pociąg do wejścia góry Takao.
O 4:45 zaczęłam wejść na górę.
O 5:45 modliłam się w świątyni po drodze do szczytu.
O 6:15 doszłam do szczytu!
O 6:45 zobaczyłam nareszcie wschodzące słońce.
Potem schodząc na dół popiłam Sake... co za przyjemność :)))))
O 9:00 wróciłam do domu.(potem od razu leciałam do babci)
Co za szaleństwo!!
Po raz pierwszy w moim życiu powędrowałąm po górach tak wcześnie rano.
Ale oprócz mnie było tam jeszcze kilkadziesiąt tysięcy oszalonych ludzi.
Ale ten widok z góry jest po prostu wart wszystkiego...
tłum w stacji (to było dopiero przed piątą)
"pokaż się słońce do cholery, bo jest kurde zimno!" krzyczymy w myślach...
japońscy paparazzi
po drugiej stronie widać górę Fuji
szła szalona i pijana dzieweczka do laseczka....
あけましておめでとうごあじます!!! :D
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego w nowym roku (^___^) !!!
Milena
Jestem zachwycona, cóż za wspaniała tradycja! To świetny sposób na randkę, co nie? :>
OdpowiedzUsuńAsia
Milena dzieki za zyczenia:)Zycze ci wzajemnie:)
OdpowiedzUsuńAsiu, no fakt bylo tam mnostwo par a ja bylam jedyna mloda kobieta ktora chodzi bez partnera:/
Moze 1 stycznia w przyszlym roku zapros faceta na wschod slonca ;)
dlaczego dopiero w przyszłym roku ;P ? są jeszcze wcześniej walentynki i white day i trochę jeszcze okazji do fajnych randek :D mam rację ;P ?
OdpowiedzUsuńMilena
Ano, masz racje:) No to bede czekac na relacje ze zdjeciami:))))
OdpowiedzUsuńPozdro:*
Haa, uwielbiam jak Ty to wszystko genialnie komentujesz! xD I moja 10-letnia siostra podziela moje zdanie.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę kreatywnie spędzonego Sylwestra. Mnie to przed północą zdechła świnka morska, tyle z rozrywki xD
I wielkie dzięki za zdjęcia! Polska populacja japonistów w postaci mojej własnej jest Ci dozgonnie wdzięczna!
Bardzo romantyczna tradycja :). A ja spędziłam Sylwestra pocieszając mojego psa, który bał się huku petard. Rano wyglądał na zdziwionego, że jeszcze żyje ;).
OdpowiedzUsuńOj nie wiedzialam ze w Polsce na sylwestra macie taki obyczaj! Nie wyobrazam sobie, ze huk moze byc az tak glosny :0...ale latwo mi wyobrazic, jak dresy halasliwie bawia sie hukiem na ulicy:p
OdpowiedzUsuń