Od razu przepraszam Państwa za to co pokazane niżej.
Ja wcale nie mam zamiaru nikogo obrazić publikując tego posta!! :p
Każdy kij ma dwa końce, no i Japonia też ma- pyszne jedzenie, czyste ulice, rozwinięta technologia, darmowa woda w restauracjach, manga, anime, itd. To są rzeczy, które zaliczą do jednego z tych końców, a do drugiego-mogą zaliczyć np. wysokie koszty życia, słaba polityka, samobójstwa, dziwni ludzie, brak pierogarni itd... no i te monstery...KARALUCHY!!!
Oooooooo.... może zwariowałam.
a to nie w moim domu, tylko w necie znalazłam tego karalucha.
Jest czerwiec, no i jest pora deszczowa, czyli pora karaluchowa :D
Właśnie wczoraj w nocy wreszcie ... napotkałam pierwszego w tym roku czarnego, lśniącego karalucha w łazience...
Generalnie w japońskich domach złapanie karaluchów to jest rola babci.
Wyobraźcie sobie, jak wszyscy przerażeni uciekają na widok karalucha a tu nasza babcia wstaje spokojnie i ręką łapie karaluszka jakby nic ( i wyrzuca go do kosza :p) . No i znowu spokój w domu.
Ale jaka z babci bochaterka:)
A w dzisiejszych czasach są inne wyjścia oprócz silnych babci, np. spray na karaluchy albo ごきぶりホイホイ Gokiburi Hoi hoi (to takie płaskie pudełko, na którego podstawie jest przynęta i taśma klejąca)
Czy u was też są karaluchy?
A jak je traktujecie?
Głupi koleś w głupim kostiumie.
Nawet można go sobie kupić :/