sobota, 20 grudnia 2008
Transport 2-1 kolejki
na stacji Shinjuku linii Chuo
Jeśli kiedyś się znajdziecie w Tokio, proszę nie zapomnieć o tym: czekając na pociąg, trzeba stać w kolejce.
Wyobradźcie sobie, że później właśnie wtedy kiedy przyjedzie pociąg i drzwi sie otworzą, ta kolejka też się rozdzieli na dwie na boki, żeby prędko wypuścić pasażerów z pociągu.
na stacji Shinjuku linii Keio
To, co ciekawe, jest to, że w niektórych stacjach takie kolejki się tworzą zupełnie dobrowolnie.
Chyba Japończycy dobrze wiedzą, jak żyć jak najprościej i jak najbardziej efektywnie w takim ciasnym kraju jak Japonia, która liczy ponad 120.000.000 mieszkańców.
To mi się podoba...ALE są rzeczy, które mi się nie za bardzo podobają...
Japończycy nie za często sie odzywają do siebie (do nieznajomych).
Nie mówimy "przepraszam" czy "dziękuję", albo nie robimy kontaktów wzrokowych sugerujących "sorry" czy "dzięki" tak często, jak np. w Paryżu. (...MNIE się tak wydaje.)
Często japończycy mają wypisane na twarzy "ZAKAZ KONTAKTOWANIA SIĘ ZE MNĄ".
Czy tworzenia reguł są konsekwencją naszej niekomuniaktywności, czy to jest raczej przeczyna ?
Ale zrobiło się filozoficznie!
piątek, 19 grudnia 2008
Kuchnia Japońska 2-1 RYBA
Lubimy ryby.
Jemy codzinnie.
To jest sajra (po japońsku SANMA 秋刀魚), po prostu upieczona na grilu, i to się je ze startą rzodkwią białą, i z sosem Ponzu (Ponzu to jest taki octowo-cytrynowo-sojowy sos japoński.)
Kosztuje 100 yenów za sztukę (według mamy)
...czyli mniej więcej 3.3 zł.
Ja jem prawie wszystko - mięso, skórę, ość, ogon, głowę, oczki, usta, nos, ząbki, mózg...
To też jest Sanma.
Jemy codzinnie.
To jest sajra (po japońsku SANMA 秋刀魚), po prostu upieczona na grilu, i to się je ze startą rzodkwią białą, i z sosem Ponzu (Ponzu to jest taki octowo-cytrynowo-sojowy sos japoński.)
Kosztuje 100 yenów za sztukę (według mamy)
...czyli mniej więcej 3.3 zł.
Ja jem prawie wszystko - mięso, skórę, ość, ogon, głowę, oczki, usta, nos, ząbki, mózg...
To też jest Sanma.
środa, 17 grudnia 2008
Japońskie wulgaryzmy 1-1
Pytanie, które mi często zadawali w Polsce, a które sprawiało mi sporo kłoptów, to było właśnie,
„Jak przeklinają Japończycy.”
Bo, prawda, że my też czasami brzydko mówimy, ale nie mamy czegoś takiego, jak "ku*wa" czy "pie*dolić" czy "przes*ane".... Szczególnie takim ludziom jak Polacy, którzy nieustannie budują i wzmacniają swoje bogate słownictwo wulgarne, jakiś japoński "chamski" chłopczyk przeklinający po japońsku, może brzmieć, jakby wróbelek ćwierkał.
Oto przykład japońskich wulgaryzmów, który znalazłam niedaleko od mojego domu.
Tu pisze „くそしてねてろ”, co dosłownie oznacza...
„Zrób sobie gówno, i idź spać.”
Jak patrzę na to w wersji japońskiej to to zdanie sprawia na mnie spore złe wrażenie, ale ta polska wersja- nie za bardzo. Nawet mi się wydaje, że połowa polskich matek tak na co dzień mówi do swoich dzieci gdy jest już pora spać...? :P
Czy to dobrze, czy źle, że nie mamy bogatego słownictwa wulgarnego... Kto wie, ale ja wiem przynajmniej, że polskie przeklęstwa i umiejętność wyrażenia otowarcie swoich emocji, bardzo wzbogaciły moje życie;))))
(i czasem przesadzam....)
O boże ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)